nie zostanie uraczona niczym - a była przecież głodna. Z Louisville
poleciała do Chicago, stamtąd do Salt Lake City, tam zmieniła linię lotniczą i wyruszyła już prosto do Boise. Diaz czekał, a serce Milli zadrżało mocno na jego widok. Miał na sobie to, co zwykle: dżinsy i te swoje buty na grubej podeszwie. Chociaż nie, była różnica: miał również narzuconą na T-shirt koszulę z długimi, podwiniętymi na przedramionach rękawami. Stał na uboczu, z dala od ludzi czekających na swoje bagaże. Wyraz jego twarzy był nieprzenikniony jak zwykle. Kilka osób rzucało w jego stronę niespokojne spojrzenia, choć Diaz nic przecież nie robił. Po prostu stał. - Czego się dowiedziałeś? - zapytała Milla niecierpliwie, stanąwszy przed nim. Przez całą drogę zastanawiała się Z niepokojem, kogo przyjdzie im spotkać i co ten ktoś będzie wiedział o porwaniach. - Powiem ci po drodze. Zarezerwowałem dla nas pokoje w hotelu. Zostawimy tam twoje bagaże, będziesz mogła się przebrać. - Czemu mam się przebierać? - zdziwiła się Milla, spojrzawszy na siebie. Była ubrana w wygodne ciuchy, spodnie, bluzkę i lekki an43 262 sweterek chroniący ramiona przed chłodem. Była przyzwyczajona do klimatu El Paso: zarówno w samolotach, jak i w samym Idaho było dla niej zdecydowanie za zimno. - Potrzebujesz czegoś solidniejszego. Dżinsy, mocne buty Nie wiemy, co nas tam czeka. Zrobiłem mały rekonesans w rejonie, teren wygląda na ciężki. Zabrali bagaże Milli. Diaz wziął ciężką walizkę, przełożył ją sobie do lewej ręki, a prawą wskazał kierunek. Ruszyli w stronę parkingu. - Jak długo tu jesteś? - Od zeszłego wieczoru. Nie widziała go przez trzy tygodnie. Aż do teraz nie uświadamiała sobie, jak bardzo brakowało jej Diaza. Sama jego fizyczna obecność budziła w niej ukryte pragnienia. Było z tym trochę tak jak z bólem porodowym: bezpiecznie i z dala od niego, Milla pamiętała tę elektryzującą aurę niebezpieczeństwa, ale nie była w stanie jej poczuć. Blisko Diaza jej puls szalał, zmysły pracowały na najwyższych obrotach. Odruch bezwarunkowy: całkiem jak automatyczna reakcja organizmu na potencjalne zagrożenie. A może dokładnie o to chodziło? Rozpoznała także oszałamiające uczucie euforii: motyle w brzuchu, nie czuła tego od czasów związku z Davidem. Milla szczerze kochała Davida i z całą pewnością nie kochała Diaza, ale tu chodziło również o to, że pożądała Davida fizycznie. I żaden mężczyzna po nim nie zdołał wywołać u Milli tej reakcji, niezależnie od tego, jak an43 263 atrakcyjny się wydawał. Żaden oprócz Diaza. Pragnęła go. Tak, powinna chyba iść z tym do psychiatry, ale pragnęła go. Milla oczekiwała jakiegoś wynajętego samochodu osobowego, może cięższej maszyny, ale to, co ujrzała, było zaiste niecodzienne. Potężna czarna półciężarówka z napędem na cztery koła, z tak wysokim zawieszeniem, że Milla poważnie zastanawiała się, jak w