- Tak, Danielu. Fort wlepił w niego oczy i spytał z prawdziwym zdumieniem:
- Ale po co to robisz? Po co? Alec z uśmiechem klepnął go po ramieniu. - Spójrz tylko na nią, a będziesz wiedział. To najwspanialsza istota na świecie! - Powinieneś był nam powiedzieć! - mruknął urażony Fort. - A czy dałeś mi taką szansę? - Hm, widzę, że koniec z naszym kawalerskim życiem! No trudno. Moje gratulacje. - I Fort zdobył się na smętny uśmiech. Alec, mimo wyrzutów sumienia, dobrze wiedział, dlaczego wolał utrzymywać druhów w nieświadomości. Nigdy przecież nie uchodzili za ludzi zbytnio dyskretnych! Z drugiej strony nie miał wyboru i zmuszony był okazać im zaufanie. Ktoś powinien czuwać nad Becky, kiedy on będzie na turnieju grał w wista. Następną godzinę spędzili na wyjaśnieniach. Część z nich sprawiła, że Drax o mało nie padł ofiarą ataku apoplektycznego. - Musimy ostrzec Parthenię! Nie wolno nam dopuścić, żeby poślubiła tę bestię! Wyzwę go na pojedynek! Właśnie tak! Posiekam go na kawałki! - Nie bądź głupi! - syknął Rush. - Lordzie Draxinger - wtrąciła Becky - Michaił nie tylko jest doskonałym szermierzem, ale ma na swoje usługi Kozaków. Nie będzie tracił czasu na pojedynki, po prostu każe pana zabić. - Ależ musimy przedsięwziąć cokolwiek! - Ostrzeżemy lady Parthenię po turnieju - postanowił Alec. - Dlaczego nie teraz? Za kwadrans pójdzie się kąpać w morzu... - Znasz jej rozkład dnia?! - zdumiał się Fort. - Co się z wami, u licha, stało? - Och, daj mu spokój - zaśmiał się Rush. Drax poczerwieniał. - Najważniejsze, żeby Parthenii nic nie groziło. - Przynajmniej dopóki nie wyjdzie za Michaiła - mruknęła Becky. - Bardzo by mi ulżyło, gdybym mógł z nią pomówić. - Jeszcze nie teraz. - Becky pokręciła głową. - A poza tym Parthenia wcale nie chce się z tobą widzieć - przypomniał mu Rush. - Och, rzeczywiście. Ona mnie nie cierpi. Zapomniałem. - Drax był wyraźnie zgnębiony. - Jej ojciec tak samo - dodał zgryźliwie Fort. - Pohamuj się, Drax. Właśnie dlatego wahałem się, czy wam cokolwiek wyjawić! - zawołał Alec. - Nie możemy niczego zdradzić naszym postępowaniem. Parthenia mogłaby się poczuć urażona, gdybyśmy jej adoratora przedstawili jako nikczemnika. A jeśli nie będzie trzymać języka za zębami, Becky znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie! - Ja mogę ją ostrzec - powiedziała nagle Becky. Wszyscy spojrzeli na nią zdumieni. - Nawet Michaił, nie mówiąc już o jego Kozakach, nie może wejść na teren kobiecego kąpieliska, ale ja owszem. Mogę tam z nią porozmawiać, na przykład wewnątrz jednego z wozów kąpielowych. Nikt nas wtedy nie zobaczy. - Tak, mogłaby to zrobić - mruknął Drax. - Absolutnie się nie zgadzam! - sprzeciwił się Alec. - Dlaczego? - spytała Becky. Nic mi nie grozi. Zresztą to będzie bardzo łatwe. Zajmie mi też niewiele czasu. Michaił i jego ludzie nie dostaną się tam, bo żadnemu mężczyźnie nie wolno wejść na teren kąpieliska dla pań, żeby nic nie zagrażało skromności. - No, niezupełnie - przerwał jej Fort. Becky spojrzała na niego pytająco. Fort wahał się przez chwilę, lecz w końcu wyjaśnił, z trochę niewyraźną miną, co miał na myśli. - Nad tą plażą jest wzgórze, z którego, proszę mi wybaczyć, każdy zainteresowany takimi widokami młody człowiek może dzięki lunecie ujrzeć... ee... wszystko, co tylko chce. - Naprawdę? - zdumiała się Becky. Alec potarł podbródek i wymienił spojrzenia z przyjaciółmi. - Owszem, ale możemy tam przecież pójść. Jeśli zastaniemy na pagórku jakiegoś podejrzanego typa z lunetą, pokażemy mu, gdzie raki zimują - zasugerował Drax. - Albo zrzucimy go z urwiska - dodał Rush. - Widzę, do czego zmierzacie, i wszystko to wydaje się całkiem proste - przyznał